Forum www.lkfop.fora.pl Strona Główna www.lkfop.fora.pl
Lubiński Klub Fantastyki
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Arena Śmierci - walki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lkfop.fora.pl Strona Główna -> Warhammer 40.000
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SamboR
Devastator



Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Steinau an der Oder
Płeć: Adeptus Astartes

PostWysłany: Pią 22:22, 13 Sie 2010    Temat postu: Arena Śmierci - walki

Runda 1
Walka pierwsza - Marshall Eberhard (SmR) vs. Deathleaper (Severian)

Na plugawej arenie, stworzonej myślą samego Khorne'a pojawił się samotny, zdezorientowany wojownik. Siłowniki jego potężnego, czarnego pancerza terminatorskiego z sykiem odpowiadały ruchom, jakie wykonywał marine. Ten rozejrzał się po zasłanej czaszkami przestrzeni, zdającej się nie mieć końca. Chwilę później, z krwistoczerwonego nieba zaczęła sączyć się, kropla po kropli, krew. W tej samej chwili, nieco dalej, z niewielkiej rysy w rzeczywistości wyskoczył oślizgły Tyranid. Nie tracąc czasu na orientowanie się w położeniu, genetycznie doskonała maszyna do zabijania wnet złowiła zapach swej nowej, potencjalnej ofiary. Wojownik, widząc zmierzającą w jego stronę okropność wsparł się na swym mieczu, odmawiając krótką modlitwę do Imperatora. Lśniące złotem i czerwienią naramienniki wprawne oko obserwatora mogłoby łączyć tylko z potężnym zakonem Czarnych Templariuszy. Jednak jedynym obserwatorem był wszechmocny bóg wojny, krwi i walk - Khrone, Pan Czaszek. Gdy Templariusz podniósł głowę, Tyranidzkiego organizmu nie było nigdzie widać. Jednak lata spędzone na rozmaitych polach bitew uczyły go, że wróg taki, jak Tyranid, nigdy nie cofa się z walki.

Kolorem niebieskim będą pisane wstawki mechaniczne. W skrócie: Deathleaper zaczyna, wygrywając rzut na inicjatywę o 4. Zaczynamy 24" od siebie, jednak ten konkretny robal może pojawić się w dowolnym miejscu, co za moment uczyni Wink

Gardłowy bulgot, jaki wydał z siebie obcy organizm, był jedynym ostrzeżeniem dla Eberhardta. Obracając się, by stawić czoła Deathleaperowi, o włos uniknął jednego z ostrych haków, które wystrzelił w jego stronę Tyranid. Drugi zaś rozbił ceramitowe poszycie pancerza i utkwił w nodze wojownika, dotkliwie go raniąc. Zarówno pole siłowe, jak i potężny pancerz nie ochroniły Astartes przed atakiem Liktora.

Tyranid, zgodnie z zaleceniami gracza, pojawił się 3" od przeciwnika, a następnie strzelił z flesh hooksów. Trafił jednym z nich (wyniki 1 i 6), oraz zranił z rendingiem (6!). Przeciwnik skorzytał z Inv. Save na 5+, lecz nic z tego! (wyrzucił marne 2) Pierwsza krew się polała, Khorne mruczy z zadowolenia, tura Templara. Robal nie szarżuje, bo po pojawieniu się nie może.

W krwioobieg Marine zostały wpompowane rozmaite medykamenty, mające na celu uśmierzyć ból, oraz podnieść poziom agresji i zwinność ruchów. Templariusz z okrzykiem na ustach, wznosząc miecz nad potężną tarczę szturmową runął do szarży na obcego. Ten, wiedziony instynktem i nadnaturalną szybkością zaatakował Astartes. Marine nie spodziewał się takiej szybkości u kilkumetrowego potwora. Dwa natarcia udało mu się sparować mieczem, przed kolejnym uchroniła go jego nadludzka wytrzymałość. Ostatnie, szybkie i nieubłagane uderzenie szponów obcego znalazło jednak lukę w obronie Eberhardta, wbijając się z okropnym trzaskiem pękanej plastali w naramiennik pancerza. Marszałek zakonu nie zamierzał oddać tak tanio skóry, tu pod obcym niebem, w samotnej walce z obcym plugastwem. Zbierając w sobie siły, ciął mieczem, wzywając imienia swego wspaniałego poprzednika. Xeno nie miał szans ze świętą furią, która kierowała ostrzem Astartes. Marszałek natarł pięć razy, Deathleaper uniknął dwóch ciosów, które mogły pozbawić go przewagi. Nie dostrzegł jednak innych cięć, które rąbały i cięły obcą tkankę. Mięśnie, miękki chitynowy szkielet zewnętrzny Liktora nie stawiały oporu mieczu energetycznemu Eberhardta. Ostatnie, bezpośrednie cięcie znad głowy przeszło, rozcinając przez odnóża obcego, zastawione nad łbem potwora i wylądowało na czaszce, druzgocąc ją kompletnie. Tyranid padł niczym rażony piorunem, podrygując jeszcze chwilę w przedśmiertelnych spazmach, a w powietrzu rozległ się tubalny śmiech Boga Krwi.

Templar szarżuje na przeciwnika. Liktor bije pierwszy, z racji wyższej inicjatywy. Trafia dwa razy (2, 2, 4, 4). Rani raz, ale znów Rending! (1, 6). Templariusz znów używa Inva, tym razem na 4+, z racji posiadania Storm Shielda. (wyrzuca 3) Astartes chwieje się, została mu jedna rana. Oddaje Tyranidowi 5 ataków. 3 z nich trafiają (3, 3, 4, 5, 6), lecz tylko jeden rani (2, 3, 5). Całe szczęście dla Marine, ma on Lightning Clawa, który pozwala przerzucić nieudane testy ranienia - tu pełen sukces (5, 6). Deathleaper nie posiada żadnego save'a nieściągalnego, również jego kameleoniczne zdolności na niewiele się mu przydadzą. Wszystkie trzy woundy powodują, że Tyranid ginie na miejscu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SamboR
Devastator



Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Steinau an der Oder
Płeć: Adeptus Astartes

PostWysłany: Sob 19:16, 14 Sie 2010    Temat postu:

Walka druga - Big Boos Waaazdreg Mad Grim Bark Gazgrim Tuffdreg 'Uman 'Ead 'Unter (Snandalf) vs. Emerald Dragons Chapter Space Marine Captain zwany Dracon'em (Merol)

W tym samym uniwersum, lecz gdzieś indziej ...
Bezkresne, płytkie bagno krwi rozciągało się po horyzont, na którym majaczyły rdzawe wzgórza. Po przeciwległej stronie widnokręgu odznaczały się kłęby czarnego, smolistego dymu. Brodząc po kostki w krwi, w stronę wzgórz zmierzał dumny Astartes. Potężny dwuręczny miecz połyskiwał w bladym, czerwonawym świetle. Przy pasie obijał się boltowy pistolet. Chwilę później autozmysły hełmu wyłowiły i wzmocniły dźwięk silnika. Marine zidentyfikował go jako orczy motocykl. Tej kakofonii nie dało się z niczym pomylić. Następnym dźwiękiem, jaki rozległ się, był odgłos odbijających się od potężnego, plastalowego nagolennika pocisków. Orczy Boss, wiedziony typową dla swej rasy rządzą walki, ostrzelał dumnego Kapitana Marines. Ten w spokoju ruszył w stronę zielonoskórego, wypalając z pistoletu. Huk wystrzału poniósł się nad bagnem. Pocisk utkwił w grubej skórze Orka, lecz nie wyrządził mu poważniejszych krzywd.

Ork zaczyna (rzut inicjatywy 6 przeciw 1 Marine). 29" od siebie. Ork podjechał 12" i wystrzelił z Dakkagunów - jedno trafienie (1, 3, 5, przerzuty na 2 i 4), bez ranień (2). SM podchodzi 6", trafia (6) i nie rani (4)). Narazie przeciwnicy pokazali, że mają broń palną Wink

Nadal prąc w stronę zmotoryzowanego zielonoskórego, Astartes wypalił raz jeszcze, gotując się do szarży, znów nie zadając Bossowi żadnych obrażeń. Zmówiwszy krótką modlitwę Dracon wyszarpnął miecz i ruszył na Orka. Waaazdreg dzielnie odpiera szerokie cięcia Marine, lecz kilka ciosów spada to na zieloną skórę zostawiając na niej głębokie rany, to na bioniczne implanty, które znajdują się w ciele Bossa. On z kolei nie pozostaje dłużny swemu przeciwnikowi - szybszy Marine to odskakuje poza zasięg szponów, to zastawia się mieczem. Niestety lata bitew nie wyćwiczyły kapitana na tyle, by uniknąć każdego z ciosów - potężne uderzenie spada na odsłonięty naramiennik, tylko po to, by spotkać się z wyładowaniem pola siłowego, jakie generuje Żelazne Halo - prastary artefakt wbudowany w pancerz wspomagany Marine.

SM zaczyna (wyższa I, remis w rzutach (3)). Podchodzi 6", strzela z bolt pistola, celnie (3) i nie rani (1). Szarżuje. Trafia dwa razy (5, 5 i 2, 1). Rani również dwukrotnie (5 i 5). Ork korzysta z inva (5 i 2) i uderza swoje 4 ataki - trafiają dwa (6, 4, 2 i 1), lecz rani tylko jeden (1 i 3), a SMowy Inv go anuluje (6). Jak narazie przewagę zdobywa Dracon - ciął zielonoskórego.

Dracon, nie zważając na swoją obronę oraz widząc posokę, wypływającą z ran Orka, naciera ze zdwojoną furią. Przeciwnik dumnego Marine zbija cios za ciosem, chodzący na jałowych obrotach silnik motocykla wyje, mieszając się z dźwiękami metalu, uderzanego o metal. Dwa krótkie, precyzyjne cięcia ostrza kapitana znaczą potężne cielsko zielonoskórego poniżej ramienia. Z jednego z cięć bucha ciemnoczerwona krew, szybko mieszając się z tą, w której brną walczący. Boss w odruchu łapie się za ranę, jednak nie przestaje okładać swego przeciwnika. Pewny zwycięstwa Marine, nie przykłada się dostatecznie do obrony. Jego uniki są zbyt wolne, a bloki z łatwością przełamywane przez szpon energetyczny Orka. Po przebiciu się przez obronę przeciwnika, Boss uczepia się lewego naramiennika i odrywa go, odrzucając kawał plastali za siebie! Pole siłowe tym razem nie zadziałało na czas. Przez podskórne implanty Dracon odczuwa zniszczenia pancerza, jak własne rany. Potężny kopniak podkutego buta Orka posyła go do parteru, a sam Boss odjeżdża, by nabrać prędkości przed zadaniem ostatecznego ciosu.

Runda bardzo emocjonująca. Marine trafia 2 razy (3 i 5, 2), rani raz (6 i 1). Orkowy inv nie daje rady (1). Ork trafia 3 (5, 5, 6 i 3). Rani dwa (4, 4, 1). SM nie zdaje Inv. (3 i 1). W tym momencie obaj walczący mają po jednej ranie, a Dracon jest ogłuszony.

Dracon korzystając z arogancji Orka staje na równych nogach, przygotowując się do ataku wroga. Miecz, ujęty oburącz, jest gotowy do ataku. Motocykl nadjeżdża, pozostawiając za sobą smolistą chmurę. Marine tnie bok wehikułu, krzesząc iskry, z nadzieją rozszarpania również i jeźdźca. Boss chwyta zaś w przejeździe za hełm Dracona, łamiąc kark potężnemu obrońcy ludzkości. Wyrwany hełm pozostaje w szponach zielonoskórego, który zatrzymawszy się, stwierdza rezolutnie: "Dis 'noter 'ead for me bossy stick!"

Marine odzyskuje przytomność (zdany test inicjatywy, 2). Bije wroga i trafia 2 razy (6, 3 i 1, 1). Rani jeden raz (5 i 3). Orkowy inv działa! (5), lecz zielony trafia tylko raz (5 i 3x1), ale rani (2), a SMowy Inv nie daje rady (3). Dzielny Marine zostaje wbity w piach przez zielonoskórego dzikusa. Gratulacje dla wygranych. Podziękowania dla przegranych.


Walka trzecia. Shas'o Seth'i (Radziu) vs. Archont Dargkor z kabały Mrocznych Ostrzy (Rafo)

Wypalony bezlitosnymi słońcami płaskowyż pokryty był czaszkami różnorakich istot. Chityna, kości, sztuczne kompozyty i inne, nieidentyfikowalne substancje bielały w ostrym świetle dwóch gwiazd. Zwinnie stąpając po zdradliwym podłożu poruszał się Archont Dargkor. Korzystając z oślepiających słońc, naprzeciw niego wylądował Shas'o Seth'i roztrzaskując przedwieczne szczątki. Świetny słuch, oraz doskonały wzrok Eldara pozwoliły mu zlokalizować wroga nim urządzenia filtracyjne jego pancerza pozwoliły mu otrząsnąć się po lądowaniu. Na twarzy Dargkora pojawił się złośliwy uśmiech, gdy kilkoma szybkimi susami Eldar skrócił dystans między walczącymi o połowę. Dzielny wojownik młodej rasy Tau widząc jednego z nieubłaganych kosmicznych piratów, postąpił kilka kroków do tyłu, nakazując systemom celowniczym namierzanie celu. Nanosekundy później zarówno działko obrotowe, jak i karabin plazmowy kombinezonu odezwały się krótkimi seriami, wypluwając z siebie energetyczne pociski. Archont widząc te śmieszne próby obrony wydał z siebie głośny, przerażający rechot. Lekki ubiór ochronny nie mógł stanowić żadnej ochrony przed pociskami wyrzucanymi z nowoczesnych broni Tau. Całą ochronę Eldar zawierzał cienistemu polu - skomplikowanemu systemowi pól energetycznych. Cale przed ciałem Dargkora, w miejscu zetknięcia się pocisków z niewidzialnymi do tej pory warstwami pola, wykwitły drobne wyładowania mrocznej energii. Ostatni strzał z działka Shas'o jednak spowodował przeładowanie się pola i ugodził Archonta w ramię, dotkliwie je przypalając. Seth'i widząc, że przeciwnik niewiele robi sobie z jego ostrzału, cofnął się o kolejne kilka kroków.

Eldar zaczyna (wyższa I, remis w rzutach (4)). 28" od siebie. Uszaty idzie 6" i biegnie kolejne 6". Ćpania brak, bo się nie opłaca.
Tau cofa się 2", wypala z burst cannona i trafia dwa razy (1, 3, 5) rani również dwukrotnie (3 i 4). Poprawia z plasma rifle'a (4) i rani (6). Eldar odparowuje dwa ataki (6 - to na plazmę, 3, 1). Jego pole ochronne się wyłącza. Tau cofa się kolejne 2".


Eldar nie zważając na pociski podrywa się po raz kolejny do biegu. Tau nie spodziewał się aż takiej szybkości po wrogu, jednak widać, że rana spowalnia go. Archont aplikuje sobie specjalne mieszanki zwiększające dodatkowo jego szybkość, dzięki czemu w mgnieniu oka pokonuje pozostały dystans, dzielący go od Shas'o. Już w biegu siecze na lewo i prawo swym monofilamentowym biczem - okrutnym narzędziem kaźni, znanym jako agonizer. Systemy ochronne kombinezonu Seth'i nie nadążają kontrować ataków nieludzko szybkiego Eldara. Bicz przecina w kilku miejscach pancerz, docierając niepokojąco blisko zamkniętego w nim pilota. Systemy ostrzegają Tau o kolejnych przerwaniach integralności poszycia. Seth'i błyskawicznie podejmuje decyzję o katapulowaniu - gdy plecaczek odrzutowy wynosi do w górę, kombinezon osuwa się na ziemię, pocięty na kilkanaście części przez ataki Dragkora.
Tau lądując poza zasięgiem ataku swego przeciwnika wypala w jego kierunku z pistoletu pulsacyjnego - dwa, szybko następujące po sobie strzały godzą Eldara to w pierś, to w wykrzywioną okropnym grymasem twarz. Archont z zaskoczeniem spogląda na dymiącą dziurę w piersi, dotyka jej jeszcze, jakby z niedowierzaniem, po czym opada już bez życia na kolana.

Eldar zaczyna (znów remis w rzutach (3)). Eldar rusza się 6", podbiega kolejne 2", wciąga noskiem ćpanko na +1 Atak i 12" szarży (6 i 1). Eldar bije 6 ataków, a trafia 4. Rani 3 (6, 6, 5, 1). Tau'owe pole siłowe odbija nic! (2, 3, 2).
Tau wyskakuje z pojazdu - jest 2" od przeciwnika. Strzela z pistoletu. Trafia (2) i rani (kolejne 2). Eldar stoi na ostatniej ranie.
Tau zaczyna! (rzut na I 6, u Eldara - 1) cofa się 2" i strzela (3), oraz rani (6). Eldarskie ścierwo pada martwe.
Po raz kolejny gratuluję wygranemu i dziękuję przegranemu. Następne pary wrzucę jutro wieczorem. Najprawdopodobniej dla wojownika bez pary organizator turnieju przygotuje własnego, specjalnego czempiona Wink


Ostatnio zmieniony przez SamboR dnia Sob 20:39, 14 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lkfop.fora.pl Strona Główna -> Warhammer 40.000 Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin